czwartek, 30 sierpnia 2012

Laminowanie - do dwóch razy sztuka:)

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym też nie poddała się wpływowi Anwen i nie spróbowałabym laminowania żelatyną:)
Na początku wspomnę, że moje włosy w tym momencie są  średnioporowate pomimo tego, że ciągle prostuję włosy Encanto. Już minęło 2 miesiące od zabiegu, więc włosy zaczynają powolutku wracać do pierwotnego stanu.
Skąd wiem, że mam włosy średnioporowate?
- po odwinięciu ręcznika z umytych włosów, końcówki są już prawie suche
- szybko schną
- lekko zaczynają się puszyć przy wilgotnym powietrzu, są wtedy lekko szorstkie
- po olejowaniu olejkiem kokosowym, są lekko puszyste, trochę suche
- gdy po Encanto mam niskoporowate włosy, olejki Alterry im nie odpowiadają, nie robią tedy nic. Gdy przechodzą w średnioporowane - ubóstwiają olejki Alterry (pomarancza i brzoza oraz papaya i migdał).

Moje pierwsze podejście było nieudane, tzn. wielkiej tragedii nie było, ale efektów zamierzonych było brak.

Pierwsze podejście:
- 2 łyżeczki żelatyny
- 3 łyżki wrzątku
- 2 wielkie łyżki maski Kallos Latte
- 45 min pod foliowym czepkiem i ręcznikiem
- spłukanie ciepłą wodą, na koniec zimną

Popełnione błędy:
- dużo za dużo maski do włosów!!!
Duża ilość maski nie jest wskazana, wręcz był to główny powód przez jaki laminowanie nie wyszło. Myślałam, że aby "zabić" zapach żelatyny muszę dodać więcej maski i to nie wpłynie na efekt. Nic bardziej mylnego, wystarczająca ilość maski/odżywki to 1 łyżeczka.

- umycie włosów szamponem z mocnym detergentem po spłukaniu maski z żelatyny!!!!
Czytając opinie innych włosomaniaczek, pisałyście, że już na etapie spłukiwania maski, włosy są śliskie i gładkie. Ja takiego odczucia nie miałam, wręcz przeciwnie, czułam że włosy są trochę szorstkie. To był znak, że laminowanie nie powjodło się. Dlatego umyłam je szamponem Alterra Papaya&Bambus i nałożyłam odżywkę Isana Babassu.

Efekt:
- Mega push up, jeszcze nigdy nie udało misię osiągnąć takiego fajnego efektu push up,
- sypkie, proste włosy
- włosy były dłużej świeże niż zazwyczaj.
- lekkie, zero obciążenia
Nie zauważyłam jednak większego wygładenia ani większego połysku.
Jak widzicie tragedii nie było, ale nie taki miał być efekt, nie o to chodziło...

Po tym doświadczeniu zaczęłm przeszukiwać blogi średnioporowatych Włosomaniaczek, ponieważ sposób laminowania powinien być dopasowany do stopnia porowatości naszych włosów.

Z tego co zaobserwowałam (oczywiście mogę się mylić, a wyjątki też są) średnioporowatym w żetatynowej masce nie służy olej.
Natomiast warto dować glicerynę lub inny humektant, miód też może się dobrze sprawdzić.

Drugie podejście:
- 2 łyżeczki żelatyny
- 3 łyżki wrzątku
- 1 łyżeczka maski Kallos Latte
- 8 kropelek gliceryny
- 45 min pod foliowym czepkim i ręcznikiem, przed nałożeniem ręcznika podgżewałam czepek suszarką przez ok 3 min.
- zmyłam letnią wodą, na koniec zimną.

Tym razem już na etapie spłukiwania czułam, że włosy są śliskie i gładkie:) Dokładnie tak jak powinno być. Tym razem po spłukaniu użyłam tylko i wyłącznie balsamu Mr. Potters Aloes i jedwab, którego niewielką lość wtarłam we włosy i spłukałam letnią wodą.

Efekty:
- bardzo proste włosy
- gładkie i mocno błyszczące włosy
- brak puszystości
- mocne wygładzenie
- niestety szybsze przetłuszczanie
- lekkie, zero obciążenia

Ogólnie byłam bardzo zadowolona z efektu. Pierwsze podejście też nie należało do katastrof, wsumie efekt nie był zamierzony ale też mi przypadł do gustu:)

WAŻNE UWAGI:
- ilość odżywki nie może być przesadzona, 1 łyżeczka wystarczy
- dla wzmocnienia efektu należy suszarką podgrzać przez chwilę włosy z nałożoną już żelatyną
- zmycie maski ostrym szamponem nie jest dobrym pomysłem
- olej dodaj do maski tylko jeśli Twoje włosy zbytnio nie lubią protein i boisz się przeproteinowania, w innym wypadku może on tylko osłabić efekt laminowania. Średnioporowate nie powinny obawiać się przeproteinowania, olej może tylko niepotrzebnie obciążyć włosy.

Efekt po drugim laminowaniu żelatyną:












sobota, 18 sierpnia 2012

KERASTASE - rytuał termoodbudowy


W kolejnych postach przedstawię Wam kilka zabiegów fryzjerskich mających na celu polepszyć kondycję zniszczonych włosów. W swoim życiu miałam ich kilka i chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami. A mianowicie omówię:

1)  KERASTASE Rytuał Termoodbudowy

2)  JOICO Zabieg rekonstrukcji włosa – etap nawilżenia

3)  Z-ONE Ultrasonic Reparing System – zabieg regeneracyjny

4)  ALFAPARF Ultrasonic Reparing System – zabieg odżywiająco-nawilżający

5)  SWEET CHOCOLATE LOVE - Zabieg czekoladowy Hair Spa

Chciałabym jeszcze podkreślić, że z powyższych zabiegów fryzjerskich korzystałam przed moim włosomaniactwem i byłam bardzo nieświadoma w tej kwestii. Dziś już jestem mądrzejsza i nie mam zamiaru już nigdy więcej wydać kasy na tego typu zabiegi kondycjonujące. A dlaczego?

Dziś padło na:

KERASTASE Rytuał Termoodbudowy


Uderzeniowa regeneracja i odbudowa włosa. Gdy widzisz że Twoje włosy straciły swoje naturalne własności i chcesz dokonać ich metamorfozy - szybkiego i trwałego przywrócenia ich naturalnego piękna, wtedy potrzebujesz tego właśnie rytuału. Rytuał Termoodbudowy (Kérathermie) to totalna odbudowa i odżywienie włosa połączona z termorekonstrukcją jego włókna. Efektem jest odzyskanie naturalnej sprężystości, połysku i dyscypliny włosa a w finalnym efekcie ich szlachetnej świetlistości. Jest połączeniem działania różnych środków i technik, dobranych indywidualnie dla konkretnego przypadku.
Kąpiel Wzmacniająca, Koncentrat Vita-Ciment, Koncentrat Vita-Topseal, Teksturyzacja Cementem Termicznym.


Stosowanie Cementu Odbudowującego wzmacnia włosy, uelastycznia i wygładza na całej długości. Już w krótkim czasie odzyskają zdrowy wygląd, staną się silne, sprężyste, odporne i podatne na układanie.

Włosy osłabione to włosy, z których wypłukał się cement międzykomórkowy. Kosmetyki pielęgnacyjne Resistance posiadają unikalny związek ceramidów, naturalnych protein i aktywnych kationów, zwany Kompleksem Vita-Cement. Kompleks ten wnika w głąb włosa i zastępuje ubytki naturalnego cementu międzykomórkowego.



Skład odżywki Krerastase Resistance Ciment Anti-Usure:
aqua,
cetyl alcohol - alkohol tluszczowy emolient, emulgator
PEG-180 - rozpuszczalnik
isostearyl neopantanoate - emolient, tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza włosy
stearamidopropyl dymethilamine  - zapobiega elektryzowaniu sie wlosow
amodimethicone  - silikon, ktory osadza sie na wlosach, dajac efekt grubszych wlosow, jednak wg producenta ulega on splukaniu przy nastepnym myciu wlosow czyli niby nie obciaza wlosow tak jak inne silikony, ulatwia rozczesywanie
cetrimonium chloride - zmiekcza wlosy, takze zapobiega elektryzowaniu sie
cethyl esters - emolient, emulgator
methylparaben, hydroxyethylcellulose - konserwanty
lauryl PEG/PPG-18/18 methicone,
citric acid - zwiększa trwałość kosmetyku oraz jego stabilność. Regulator pH
2-oleamido1,3-octadecanediol,
trideceth-6 - substancja myjąca - usuwa zanieczyszczenia z powierzchni włosów
butylphenyl methylpropional, amyl cinnamal, hexyl cinnamal- składnik kompozycji zapachowych
chlorhexidine dihydrochloride - konserwant
polomamer 407,
dodecene - rozpuszczalnik
linalool - składnik kompozycji zapachowych
benzyl alcohol, benzyl salicylate, CI 19140/yellow 5, CI 42090blue 1, parfum/fragrance - składniki kompozycji zapachowych
Jak widać kosmetyk opiera się głownie na emolientach i silikonach. W składzie jest też dużo konserwantów i substancji zapachowych, które mogą uczulać.

                                                                    Jak przebiega zabieg                                                                                      

Zabieg ten miałam wykonany 2 razy, za każdym razem był wykonywany inaczej i to w tym samym salonie. Najpierw fryzjer myje nam głowę szmponem oczyszczającym Kerastase nie koniecznie z serii Resistance Ciment. Następnie nakłada się odżywkę Ciment Anti-Usure lub ampułkę z tej samej serii. Kolejno idziemy pod saunę do włosów na ok. 10 min, by kosmetyk ładnie nam się wchłonął w kosmyki. Spłukujemy włosy i to tyle... Czasami jeszcze nakładają serum ochronne z tej samej serii lub Cement Termoochronny bez spłukiwania. Wszystko trwa jakieś 30 min z suszeniem.

                                                                   Moje wrażenia po zabiegu i efekty                                                                                        

Gdy szłam na pierwszy zabieg, włosy miałam w opłakanym stanie, rozjaśniałam i prostowałam prostownicą codziennie. Kosmyki puszyły się niemiłosiernie, na głowie miałam istne siano, które nawet nie chciało się wyprostować prostownicą. Koszmar!!!
Dlatego chyba, po pierwszym zabiegu miałam efekt WOW!!! Włosy były zdyscyplinowane, nie puszyły się, były wygładzone i lśniące:) Byłam zachwycona. Niestety efekt utrzymał się do pierwszego mycia... Postanowiłam wtedy kupić odżywkę Kerastese Cement oraz Cement Termoochronny bez spłukiwania, który zresztą okazała się totalną klapą.
Odżywka używana samodzielnie w domu nie przyniosła niestety takich efektów jak po wyjściu z salonu. Okazała się bardzo przeciętna, a nawet przy codziennym stosowaniu bardzo obciążyła mi włosy, wydawało mi się,że włosy sąw gorszej kondycji. Od tamtej pory używałam ją raz na jakiś czas, gdy chciałam mocno zdyscyplinować włosy.

Zabieg kosztował mnie od 50 zł do 70 zł. Na odżywki z tej serii wydałam jakieś 180 zł. Bardzo żałuję, że nie wiedziałam wtedy o pielęgnacji włosów tyle co teraz.

Teraz już wiem, że była to duża zasługa silikonów zawartych w kosmetyku. Zabieg jest nie warty swojej ceny, a kosmetyki, których używają tym bardziej. Jak dla mnie nie ma tu żadnej odbudowy, tylko masa silikonów, które oblepiają włosy. Kosmetyk jest dobry tylko od czasu do czasu, gdy mamy badhair day. Z drugiej jednak strony jest masa odżywek o podobnym, o ile nie lepszy działaniu w cenie 10 razy niższej. Jednym słowem nie polecam.


sobota, 4 sierpnia 2012

Pierwszy raz z henną khadi ciemny brąz

Jak już pisałam we wcześniejszych postach, nie farbuję włosów od października 2011. Bardzo chciałam zejść do swojego naturalnego kolorku, lecz ostatnio szczególnie końce włosów przybrały jeśniejszy kolor (coś jak brąz wpadający w miedziany), a to za sprawą spłukania się farby. Postanowiłam coś z tym zrobić i natrafiłam na bardzo pozytywne komentarze pod adresem właśnie henny khadi:) Po długich namysłach, co do wyboru koloru padło na ciemny brąz.


Nie żałuję, bo wybór był strzałem w dziesiątkę:) Kolor wyszedł baaardzo naturalnie, był właśnie taki jaki chciałam uzyskać: głęboki, chłodny, bardzo naturalny czekoladowy brąz z refleksami. Kolor w niczym nie przypominał sztucznego odcienia jaki uzyskujemy farbując większością farb drogeryjnych.
Włoski są miękkie, lśniące, pełne refleksów, wyglądają naprawdę zdrowo.

Sposób przyrządzenia i nałożenie

Nic w tym aspekcie nie kombinowałam:) Standardowo dolałam wodę o temp. 50 st.C do ok. 3/4 opakowania, dokładnie wymieszałam widelcem, na koniec jeszcze użyłam miksera, aby mieć pewność, że masa jest dobrze wymieszana.
Odczekałam chwilę aż przestygnie. W tym czasie umyłam włosy delikatnym szamponem bez silikonów BabyDream, osuszyłam delikatnie ręcznikiem i zaczełam nakładanie standardowym pędzelkiem do nakładania farby.
Myślałam, że uda mi się samodzielnie nałożyć tą papkę, ale się grubo pomyliłam...musiałam szybko zawołać mamę do pomocy:) a to dlatego, że papka jest bardzo "tępa" i ciężko ją rozprowadzić na włosach zwłaszcza długich (pokłony dla dziewczyn, które robią to samodzielnie:) Dlatego lepiej mieć osobę do pomocy:))
Gdy wszystkie włosy były już grubo pokryte papką, nałożyłam czepek foliowy, który dołączony był do opakowania oraz ręcznik. Hennę trzymałam 1,5 godz.
Następnie zmyłam hennę tylko i wyłącznie letnią wodą. Jest ważne, by nie używać do tego celu żadnych szamponów, ani odżywek!! Włosy płukałam, aż woda była zupełnie czysta.
Włosy było bardzo ale to bardzo ciężko rozczesac, były MEGA poplątane, wiadomo za sprawą naturalnych ziołowych składników:) ale wystarczła odrobina cierpliwości:)
Co do suszenia włosów, to zostawiamy włosy, by wyschły naturanie, nie używamy suszarki.
Przez koleje 2 dni absolutnie nic nie robimy z włosami, nie myjemy ich, ponieważ w tym czasie henna utlenia się, włosy nabierają właściwego koloru, kolor się utrwala. Musimy być cierpliwe, bo efekty są tego warte.
Efekty po pierwszym umyciu włosów:


ale... tak, tak jest jedno ale, otóż henne zrobiłam zaraz przed wyjazdem nad morze... Myślę, że właśnie z tego powodu po super czekoladowym kolorku nie ma prawie śladu... chyba przez słoną wodę i intensywne słońce kolor wyblakł bardzo szybko. Włosy zrobiły się jaśniejsze, a oto jak się prezentują 2 tygodnie po farmowaniu henną:




Minusy henny khadi
kolor szybko się wypłukuje od wpływem słonej wody i słońca
zapach ziół utrzymuje się na włosach kilka dni od farbowania
trudność w nałożeniu
konieczność niemycia włosów przez 2 dni
włosy znacznie szybciej się przetłuszczają

i uwaga dla dziewczyn po Encanto!!!!! otóż wydaje mi się, że włosy są teraz bardziej podatne na falowanie!!! uzywając suszarki oczywiście włosy są proste, ale gdy schną same, falują się gdzie niegdzie. Na razie pogoda jest słoneczna, ciekawa jestem co będzie jak się zrobi wilgotne powietrze...

Są to jednak moje subiektywne odczucia, u każdego henna może oddziaływać inaczej na włosy.


Niemniej jednak, warto jest spróbować, ja dam jej oczywiście jeszcze jedną szansę. Planuję kupić kolejne opakowanie i pod koniec sierpnia na pewno znowu ufarmuję włosy henną khadi. Tym razem jednak zamierzam dodać do papki odżywkę, możę trochę papryki mielonej dla refleksów:)?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...